Jeszcze nie tak dawno, bo na samym początku zakończonego właśnie roku formacyjnego, we wrześniu – witaliśmy we wspólnocie, gremialnie i radośnie, małżeństwa nowego kręgu; i proszę nie trzeba było długo czekać żeby dla odmiany, tym razem na koniec tegoż roku, rzecz całą skrupulatnie powtórzyć, tyle że w innym miejscu. Wydarzenie to tym bardziej cieszy, że w parafii Trójcy Przenajświętszej w Stalowej Woli pod tym względem od (jak to zostało przez weteranów dokładnie ustalone) piętnastu lat posucha trwała i niemoc skuteczna.
Ten młody zarówno wiekiem i stażem krąg przez okres pilotażu przeprowadzili, za co wszyscy w Stalowowolskim Rejonie I jesteśmy szczerze wdzięczni, Ewa i Tadeusz Klimkowie – czyli solidny konglomerat temperamentu i dyscypliny (Ewa) z siłą spokoju i cierpliwej łagodności (Tadeusz) zaś po stronie duchownej opieki i teologicznej poprawności stał ks. Kazimierz Szydło, którego niestety musieliśmy jeszcze tego samego dnia pożegnać (obejmuje zupełnie nowe obowiązki zakonne).
Sama uroczystość miała miejsce w niedzielę 24 czerwca 2018 w kościele pod wezwaniem Trójcy Przenajświętszej w Stalowej Woli podczas Mszy Świętej z godziny 10:30, co dla porządku trzeba zaznaczyć, a była to równocześnie Msza prymicyjna ks. Patryka Łapy. Małżeństwa z nowego kręgu pięknie włączyły się w obstawę liturgiczną tej eucharystii. Sami przeczytali czytania, zaśpiewali psalm, podali intencje modlitwy wiernych, przedstawili komentarze i przynieśli dary do ołtarza. Sześć małżeństw dało radę. Piękny to był widok i budujący, dla nas starszych (co dało się usłyszeć) niesamowite wzruszenie i radość, że oto są młodzi w Ruchu. Przy tym, a to wręcz trzeba zaznaczyć, wypowiedzieć i uwypuklić – jakie świadectwo dla wszystkich.
Mimo, że uroczystość splotła się z mszą prymicyjną, nie było rozdźwięku pomiędzy tymi dwoma akcentami, a wręcz dobrze się stało, że ów węzeł zaistniał, bo chyba nie mogła się udać lepsza sposobność, by podkreślić, jak oba sakramenty (kapłaństwa i małżeństwa) współbrzmią ze sobą, współpracują i są sobie wzajemnie potrzebne, czemu w głoszonej homilii ks. Mieczysław Kucel (moderator rejonowy) dał wyraz. Dało się wyczuć, że w stonowany, ale i wyraźny sposób, ksiądz Mieczysław promuje małżeństwo, a małżeństwo podejmujące naszą niełatwą przecież wcale drogę formacji – w szczególności. Na początku rozróżnił, że choć sakramentalne małżeństwo jest zwykłą drogą ku świętości, to jednak najpowszechniejszą nie przez przypadek, lecz z zamysłu Bożego, a z kolei droga kapłańska niekoniecznie bywa tą „lepszą” czy łatwiejszą. Z całą pewnością obie drogi są inne lecz zmierzają ku wspólnemu celowi i muszą się przeplatać, służyć sobie wzajemnie. Ze zdrowych rodzin wyrastają święci, silni i wierni kapłani, chętni do pracy – bez takich kapłanów z kolei trudno o to, by małżeństwa miały warunki do wzrostu i rozwoju duchowego. Wiadomo, że to założenie jest pewną generalizacją, spojrzeniem szerszym – trudno mu jednak odmówić ogólniejszej słuszności. Dalej ksiądz proboszcz porównał zobowiązania formacyjne Ruchu do tego jak mogą być one przeżywane w kapłaństwie zakonnym. Wspólnym elementem obu formacji jest bezwzględnie modlitwa osobista z namiotem spotkania, bez której nie ma spotkania z Jezusem, bez której wiara jest ideą nie relacją. Brak regularnego spotkania ze Słowem Bożym (brewiarz, medytacja), brak wsłuchania się w Nie, powoduje że człowiek każdego stanu prowadzi monolog, wkracza w plastikową pustkę, w marazm pędu bez wytchnienia ku niczemu. Modlitwa rodzinna została porównana do wspólnych modlitw braci zakonnych. Tu rodzi się odpowiedzialna obowiązkowość, tu rodzi się wspólnota czy to rodziny zakonnej, czy świeckiej. Dialog – w małżeństwie pozwala zrozumieć drugą osobę, jej odrębną niepowtarzalność, głębię, zmagania. Dialog jest i pozostaje jednym z najbardziej intymnych przeżyć między osobami. Dla kapłana dialog to wyjście ku innym, wejście z posługą duchową czy sakramentalną nie na poziomie „technicznym”, rytualnym – ale duchowym, modlitewnym. Rekolekcje. Kapłan (u Michalitów) bez odbycia przewidzianych rekolekcji nie może głosić Słowa, spowiadać, uczyć. Dla nas rekolekcje są czasem rekonstrukcji duchowej, wypełnieniem aktualnie najbardziej palącej potrzeby wiary. Są specyficzną salą operacyjną Boga, gdzie dokonuje się najczulszych zabiegów na otwartej duszy. Komu tego nie potrzeba, kto tak naprawdę tego nie chce i za tym nie tęskni? Można podsumowując śmiało powiedzieć, że dlatego wypełnianie zobowiązań jest niekiedy takie trudne, ponieważ same w sobie nie są one niczym (na pierwszy rzut oka) skomplikowanym. Ów paradoks, można zrozumieć jedynie wchodząc w formację, która otwiera oczy na przestrzenie, których jakobyśmy wcześniej nie widzieli. Na ich rozległość i możliwe sposoby zagospodarowania. Są one utkane z mozołu, nadziei, radości. Czasem trafi się dziura, którą albo zakleja się jakąś szybką łatą (nie polecamy), albo dokładnie ceruje, by na końcu mieć jednak poczucie zadowolenia. Z tym, że to są już dygresje piszącego tą relację skryby. Na koniec ks. Mieczysław życzył wszystkim wytrwałości i jak najczęstszych powodów do radości, z którą warto i trzeba się dzielić.
Na sam koniec mszy, w czasie „postcomunnio” (po komunii) nadeszła pora, na najważniejszą dla nowych par ceremonię. Całymi rodzinami podchodzili procesyjnie do ołtarza, gdzie już czekali na nich Ewa i Tadeusz Klimkowie z płonącymi świecami. Tam odczytawszy deklarację wejścia do Ruchu odbierali ową święcę z rąk moderatora rejonowego. Z racji tego, że nie ma słów jakimi można byłoby opisać urok tej chwili, dajmy szansę wyobraźni, by ta dopowiedziała resztę. Obraz jaki się rysuje niech dopełnią dzieci, które otaczają wianuszkiem rodziców, bądź są wręcz trzymane jeszcze przez nich (z oczywistych powodów) na rękach. Po mszy koniecznie trzeba było zrobić wspólne zdjęcie i … idziemy na skromną agapę, która wieńczy to niedzielne, wspólnotowe spotkanie.
Żeby nie było tak, że wszystkiego trzeba się domyślać, zachęcamy do oglądnięcia galerii zdjęć z tego wydarzenia, do której link jest poniżej.