23 października w parafii św. Floriana w Stalowej Woli miało miejsce niezwykłe wydarzenie, choć zawarte w ramach zwykłego Dnia Wspólnoty Ruchu Światło-Życie. Otóż podczas tego spotkania świętowano jubileusz 40 lat istnienia Domowego Kościoła w Stalowej Woli i szeroko rozumianej okolicy. Nie przez przypadek zatem – tak należy to odczytywać – głównym tematem wyznaczonym przez Opatrzność dla tego spotkania była „martyria” czyli ś w i a d e c t w o. W materiałach przygotowanych dla prowadzących możemy przeczytać, że: proponujemy dostrzeżenie faktu jak wiele jest rozmaitych sposobów, jakimi możemy głosić ciągle tę samą prawdę o Bożej miłości, grzechu i Jezusie – Zbawicielu, którego przyjmujemy przez wiarę. Życie w świetle oznacza najpierw przyjęcie Jezusa, a następnie gotowość, by słowem i czynem dawać świadectwo i rozpalać serca tych, których Pan stawia na naszej drodze.
Nic lepszego od świadectwa osób, które od 40 lat trwają w ruchu nie mogło się zatem wydarzyć wobec tak postawionego tematu. Ich osobista obecność, słowo, ale przecież i podjęta również dziś posługa są wyrazem autentycznej miłości do naszego Zbawcy – Jezusa Chrystusa. Trzeba ich wymienić: Weronika i Michał Bożkowie, Leokadia Popek, Teresa Gołowala oraz Ryszarda i Stanisław Popek. Od czasów kiedy wchodzili do Domowego Kościoła, może i nieodległych jeszcze jakoś niewyobrażalnie, niestety realnie minęła w świecie cała epoka. W tym „międzyczasie” dokonała się rewolucja społeczna, ekonomiczna, ustrojowa, mentalna. Dzięki wypowiedzianym przez nich wspomnieniom na chwilę mogliśmy ponownie wejść w atmosferę niezwykłej radości odkrywanej dzięki ruchowi na nowo wiary. To ten entuzjazm przekazywany w kontaktach międzyludzkich powodował dynamiczny rozwój wspólnoty, powstawanie nowych kręgów w kolejnych stalowowolskich parafiach.
Po mszy z ludem w świeżo konsekrowanej świątyni Źródła Miłosierdzia Bożego, podczas której świadectwo dali Maria i Bolesław Hanieccy przeszliśmy na spotkanie Agape. Było jak zawsze ciastko, kawka, herbatka i … ciepły posiłek przygotowany przez Beatę I Andrzeja Wereskich. Czas płynie podczas takich wydarzeń nieubłaganie szybko. Po spotkaniu w grupach i błogosławieństwie – można lub wręcz trzeba już było wracać do domu, zaś samo świętowanie przeszło jak wszystko do historii, której fragmenty będziemy kiedyś odtwarzać również z tych kilku zdjęć.
Aneta i Andrzej Moskal