To była upalna sobota. Lejący się z nieba żar od czasu do czasu przetykany był delikatnymi podmuchami wiatru, dzięki którym do zgromadzonych na rozległym placu docierało nieco dającej wytchnienie wietrznej ochłody. Nie mniej roznoszona przez wolontariuszy woda cieszyła się dużym wzięciem, tak samo jak każdy zacieniony naturalnie czy sztucznie skrawek przestrzeni.
Do umieszczonej na niewielkim wzgórzu świątyni pw. św. Stanisława w Ożarowie już od rana zjeżdżali – wpierw młodzi, potem i starsi, zaś przygotowania do samej uroczystości trwały od kilku dobrych dni. Gromadziło nas wszystkich w tym miejscu jedno wezwanie – dzień wspólnoty, który z jednej strony symbolicznie kończy okres wakacyjnych rekolekcji, z drugiej rozpoczyna oficjalnie kolejny rok pracy formacyjnej całego Ruchu Światło-Życie, a zatem i naszego Domowego Kościoła. Piszemy symbolicznie, ponieważ rekolekcje na terenie całego kraju i w naszej diecezji nadal trwają.
Choć formalnie taki punkt programu miał miejsce, okazało się że tej wspólnoty jakoś specjalnie nie trzeba było zawiązywać, bo nawet jeżeli ktoś jeszcze się z kimś nie znał, to otwartość na innych w ruchu oazowym jest wręcz „genetyczna”. W zasadzie uśmiech nie gasł na żadnej z twarzy, a jedynie wzmagał się gdy oczy dostrzegały kolejnych i kolejnych znajomych, którzy zazwyczaj byli jeszcze z kimś i nawet gdy zdarzyło się kogoś nie znać, to momentalnie w takich grupkach się wszyscy z wszystkimi poznawali. To zasada dotycząca i młodszych i starszych uczestników spotkania. Powitania młodszych były może bardziej entuzjastyczne, starszych bardziej praktyczne – każde z nich zaś serdeczne i radosne.
Po formalnym rozpoczęciu Dnia Wspólnoty wysłuchano tradycyjnie świadectw osób uczestniczących w tegorocznych rekolekcjach różnych etapów formacji młodzieżowej i dorosłych. Świadectw tych „przygotowanych” i spontanicznych. To cudowny moment i wyśmienita okazja posłuchania wrażeń osób z czasu intensywnej formacji, ale przede wszystkim wsłuchania się w mówiącego Ducha Świętego. To za każdym razem jest szczególny czas jego bezpośredniego działania. Słowa, bardzie czy mniej składne, wypowiadają ludzie – ale rozumienie i poruszenie w naszym ich odbiorze pochodzi już wyłącznie od Niego. To nie byli przypadkowi mówcy i przypadkowe słowa. Każdy z nich miał dotrzeć tym co powiedział do tych, którzy mieli to usłyszeć, a tych wybrał Duch. Jeżeli w trakcie tego wydarzenia coś cię poruszyło, ktoś powiedział słowa które zapadły ci w pamięć, wzbudziły zainteresowanie, a mogło to być zaledwie jedno zdanie bądź wręcz jedno słowo, warto zastanowić się, co mi przez daną osobę Duch chciał powiedzieć? Dlaczego mnie to poruszyło, jak się te słowa mają do mojego życia, moich problemów, słabości czy oczekiwań?
Po świadectwach nadeszła pora na uroczystą eucharystię, która była kulminacyjnym wydarzeniem dzisiejszego spotkania – jego sensem i celem. Każda formacja, każde wydarzenie, każdy zamiar w oderwaniu od Chrystusa – nie powiedzie się, będzie pustką, ugorem bez owocu. Nawet z natchnień Ducha nic nie wyjdzie, jeżeli nie oddamy tego tchnienia Chrystusowi, który zna ich przyczynę, rozumie zamiar i wie jak je skutecznie zrealizować. Tej eucharystii przewodniczył biskup ordynariusz diecezji ks. Krzysztof Nitkiewicz a współcelebrowali moderatorzy ks. Krzysztof Kwiatkowski i ks. Dominik Żelazko.
Ordynariusz w homilii odniósł się do „powołania” jako istoty, swoistego rdzenia wszelkiego bytu i jego działania. Mówił: „Bóg dał nam życie, płeć, charakter, predyspozycje, różne dobra, a przez chrzest złączył ze sobą w szczególny sposób, na zawsze.” Każdy z nas dojdzie w życiu do momentu, w którym Bóg da mu odczuć swój zamiar. Przywołując odczytaną w ewangelii historię powołania apostoła Bartłomieja, biskup podkreślił, że owo wezwanie może być przez człowieka niezrozumiałe, że człowiek może mieć wobec pewnej wizji rzeczywistości wątpliwości, tak jak miał je Bartłomiej, a nawet dobrze, że ja ma. Stanowią one bowiem podstawę do rozmowy z Bogiem. Powinny być powodem do stawiania pytań. Dialog z Bogiem jeszcze nikogo nie sprowadził na manowce, przeciwnie stanowi początek takiej relacji, na której Stwórcy szczególnie zależy. Biskup Nitkiewicz mówił: „Zróbcie wszystko, aby ten dialog dwóch serc, Bożego i waszego trwał dalej. Niech się rozwija, nabiera rozmachu. Chrystus stale będzie pukał do drzwi naszego życia i czekał na naszą odpowiedź. Co więcej, powinniśmy być otwarci na niespodzianki i mieć odwagę rozpocząć coś nowego, pójść za głosem Boga i przekroczyć granice, które sobie nakreśliliśmy. „Jak długo bowiem pozostajemy w ciele, jesteśmy pielgrzymami, z daleka od Pana” – zauważa św. Paweł. A przecież tylko z Nim możemy być szczęśliwi. „Wydaje ci się, że jesteś bogaty, ale jeśli nie masz Boga, co właściwie posiadasz? Ktoś inny natomiast jest biedny, lecz jeśli ma Boga, czego nie posiada?” – mówi św. Augustyn.”
Odczytując słowa naszego pasterza w świetle tematu roku pracy, można dojść do pewnego przekonania, a mianowicie, że aby stać się wolnym, konieczne jest przekroczenie jakichś granic. U każdego w duszy istnieją jakieś mury, podziały, nieprzekraczalne granice. Czymże jest granica? Otóż niczym innym jak ograniczeniem wolności lub (uwaga) jej zabezpieczeniem. Tam gdzie mamy z nimi do czynienia trzeba się im koniecznie przyglądnąć czy stoją we właściwych miejscach. Jest to proste. Granicą dla zła i niegodziwości, grzechu i zagubienia – jest Jezus i przykazania. Jeżeli Jezus jest w naszym życiu obecny, jeżeli kierujemy się jego głosem, ta granica jest bezpieczna. Każda inna jest ograniczeniem. Można powiedzieć za biskupem, że złą granicą jest ta, którą sami wytyczyliśmy, dobrą zaś ta, którą wytyczył Bóg. Moment, w którym przekraczamy jakąś granicę, pokonujemy barierę, wychodzimy poza ograniczony strachem schemat myślenia, to chwila wyswobodzenia się, wyzwolenia. To co wtedy czujemy, możemy nazwać wolnością i pewnością, że wyzwolenie jest możliwe. Człowiek, który doświadczył w życiu momentu wyzwolenia, może być świadkiem, że jest ono możliwe, że ono może dotyczyć każdej i każdego z nas na wielu płaszczyznach. Wolą Bożą jest nasza wolność, nasze szczęście i radość wieczna. „Jego wzrok podąża za nami, czuwa nad każdym naszym krokiem. Bóg jest z nami, widzi nas kiedy postępujemy zgodnie z Jego wolą i kiedy się jej sprzeciwiamy. Nie można się przed Nim ukryć. Zawsze jednak jest to spojrzenie pełne miłości” – mówił biskup. To istotna uwaga, fundamentalna wartość. Bóg patrzy na nas z miłością. Nie przekonamy nikogo do niczego, nawet do tego żeby podniósł z ziemi rzucony bezmyślnie papierek, bez miłości. Bo jedynie miłość jest wolna i jedynie miłość jest zdolna wyzwalać.
Jak co roku tuż przed zakończeniem Mszy miał miejsce obrzęd posłania animatorów do pracy. Towarzyszyło mu biskupie błogosławieństwo i symboliczne wręczenie świec. Ustawił się przed polowym ołtarzem naprawdę długi szpaler par. To cieszy, napawa nadzieją. To nawet w pewnym sensie było widowiskowe zjawisko. Miłe.
Po mszy nastąpił przemarsz ulicami Ożarowa i koncert uwielbienia przygotowany przez młodzież z elementem adoracyjnym Najświętszego Sakramentu. Trzeba nam adorować Jezusa, trzeba się nam nieustannie do niego przybliżać i nieść wpierw we własne życie. To potrzeba nieustanna i niewygasająca. To najpierwsza potrzeba naszego życia. Bez niej nie będzie zaspokojona żadna inna, bez niej nie ziści się żaden zamiar, nie powiedzie żadna formacja, najszczytniejsze hasła czy idee pozostaną pustymi słowami. Z Jezusem najdrobniejszy uczynek może urosnąć do rozmiaru cudu. Niech takie małe i wielkie cuda wydarzają się co dzień w życiu każdego z Was czego z serca pragną dla siebie i życzą Wam:
moderator diecezjalny Domowego Kościoła ks. Dominik Żelazko
i
para diecezjalna Domowego Kościoła Beata i Andrzej Werescy.
Tekst. Andrzej Moskal