Na ogłoszenie o rekolekcjach w Medjugorie trafiliśmy całkiem przypadkowo, przeglądając stronę główną Domowego Kościoła w poszukiwaniu rekolekcji na ten rok i zaplanowaniu urlopów.
I tak zobaczyliśmy, że w sierpniu i we wrześniu organizowane są rekolekcje ewangelizacyjne z Matką Bożą. Wiele słyszeliśmy o Medjugorie, ale nie mieliśmy wyrobionego jakiegoś zdania na ten temat. Ciekawi byliśmy bardziej samych rekolekcji w drodze. Już od pierwszego dnia byliśmy pozytywnie zaskoczeni. Dowiedzieliśmy się, że Bóg nas kocha, o czym słyszeliśmy niejednokrotnie, ale pierwszy raz dotarło do nas, że wszystko, co Bóg stworzył, należy do Niego. On z miłości wszystko to nam podarował. Patrząc z okna autobusu na przepiękny świat, dotarło do nas, jak wiele Bóg dla nas zrobił, oddając nam to wszystko. Ten temat miłości Bożej przewijał się przez cały czas rekolekcji, przechodząc przez kolejne prawa Kerygmatu. Prowadzący rekolekcje Wiktor bardzo obrazowo ukazał nam skutki trwania w grzechu ściągającego nas w niekończącą się przepaść, a przecież Bóg dał nam Syna, który jest jedyną drogą do szczęścia. My ludzie mamy jednak wolną wolę i często nie chcemy wybrać tego, co oferuje nam Pan. Słuchając historii o konfliktach, jakie zapanowały na Bałkanach, i ich źródłach, mogliśmy uświadomić sobie, do czego może doprowadzić wybór niewłaściwej drogi. Bardzo ważna dla nas była możliwość uczestnictwa w codziennych adoracjach Najświętszego Sakramentu, kiedy na nowo można było „przegadać” z Panem wszystko, o czym usłyszeliśmy w ciągu dnia od księdza Marka (którego homilie i konferencje głęboko zapadły w naszych sercach) i Wiktora, zrobić rachunek sumienia, zastanowić się nad własnym życiem i postępowaniem. Miejsce, w którym dane nam było być, wydaje się najlepszym, by oddać wszystko, z czym się borykamy, Jezusowi przez ręce Matki Bożej.
Pragniemy nadmienić również, że bardzo ważną dla nas osobą na tych rekolekcjach była Jola – żona Wiktora, która cichutko wypełniała swoją pracę. Zawsze wiedziała kiedy powiedzieć słowo, na które w tym momencie czekaliśmy. Jej empatia i skromność bardzo nas ujęła i nauczyła nas, jak służyć innym.
Na koniec pragniemy zacytować słowa księdza Marka, że „rekolekcje nie ładują akumulatorów, ale zbliżają do Boga”. My czujemy, że z pewnością na tych rekolekcjach bardzo zbliżyliśmy się do Boga. Świadczy o tym fakt, że kiedy opowiadaliśmy swoje wrażenia, nasza córka powiedziała: „mamo ja też chciałabym pojechać na takie rekolekcje”.
Chwała Panu!
Marzena i Romek